Strona:PL Rolland - Beethoven.djvu/123

Ta strona została przepisana.

świat, widzę zawsze tak jasno, tak ostro jak wtedy, kiedy was żegnałem. Chwila, w której znów będę was mógł zobaczyć, znów pokłonię się naszemu ojcu, Renowi, będzie jedną z chwil najszczęśliwszych mego życia. — Dziś nie potrafię jeszcze powiedzieć, kiedy nadejdzie ta chwila. — Ale tyle przynajmniej mogę wam powiedzieć, że odkąd rozstaliśmy się, urosłem: nie mówię o artyście we mnie, że urósł, mówię o człowieku, którego ujrzycie lepszym, bardziej doskonałym; i jeśli dobrobyt w kraju moim nie wzmógł się trochę, sztuka moja służyć będzie doli biedaków...
Chciałbyś wiedzieć cośkolwiek o mojem położeniu materjalnem: otóż nie jest ono najgorsze. Od roku zeszłego, Lichnowsky, który (choć wyda ci się to nieprawdopodobnem, nawet gdy sam ci to mówię) zawsze był i jest najserdeczniejszym moim przyjacielem — (były między nami drobne nieporozumienia; lecz wzmocniły tylko naszą przyjaźń) — Lichnowsky zatem wyznaczył mi pensję wysokości 600 florenów,