Strona:PL Rolland - Beethoven.djvu/133

Ta strona została przepisana.

dny, bardziej dojrzały, przybywam, aby dawne więzy naszej przyjaźni umocnić jeszcze więcej.
Chcę, abyście widzieli mnie tyle szczęśliwym, ile sądzono mi jest być nim na ziemi, — nie chcę, abyście widzieli mnie w nieszczęściu. — Nie, tego znieść bym nie mógł! Schwycę dolę za paszczę. Nie zegnie mnie ona do cna. — O, żyć życie potysiąckrotnie, jakież to piękne! — Spokój — nie dla mnie, nie, czuję to, nie dla mnie już jest życie spokojne.
...Tysiąc serdeczności dla Lorchen... — Kochasz mnie trochę, nieprawda? Bądź pewnym przywiązania mego i przyjaźni.
Twój
Beethoven.