jomych i były wśród nich pierwsze osobistości miasta. Od 1807 r. tu mieszkam, posiadam piękny dom i dobrą posadę. Przełożeni moi zadowoleni są ze mnie, król obdarzył mnie orderami i medalami. Lora i ja mamy się dość dobrze. — Tak tedy powiadomiony jesteś o wszystkim. Na ciebie kolej...
Czy nigdy nie zechcesz już oderwać oczu od wieży św. Szczepana? Czyż nie nęci cię podróż? Nie chciałbyś-że już nigdy oglądać Renu? Od Lory — mnóstwo serdeczności, zarówno jak i odemnie.
Twój bardzo stary przyjaciel
Wegeler.
Drogi Beethovenie, od tak dawna drogi! Pragnęłam, aby Wegeler napisał do Pana znowu. — Teraz, kiedy pragnienie to jest spełnione, chcę dodać jeszcze dwa słowa, — nietylko aby przypomnieć się bardziej pamięci Pana, ale aby ponowić pilne zapy-