Pociechę pewną czerpał z przyjaźni znajomej rodziny w Bonn, z przyjaźni rodziny Breuningów, która też na zawsze pozostała mu drogą. Miła „Lorchen“, Eleonora Breuning o dwa lata była młodszą od niego. Uczył jej muzyki, ona zaś wtajemniczała go w czar poezji. Być może, że między nim a tą towarzyszką lat młodzieńczych przędły się uczucia dość ciepłe. Eleonora poślubiła później doktora Wegelera, który był jednym z najserdeczniejszych przyjaciół Beethovena: i aż po ostatni dzień życia trwała między niemi ta spokojna przyjaźń, której dają świadectwo szlachetne i tkliwe listy Wegelera i Eleonory, zarówno jak listy „starego, wiernego przyjaciela“ do „dobrego i drogiego Wegelera“. Przyjaźń — tym bardziej wzruszająca, gdy się pomyśli, że nie oziębiła jej starość[1]
- ↑ W tekstach przytaczamy niektóre z tych listów.
Beethoven znalazł także przyjaciela w doskonałym człowieku i nauczycielu swoim K. G. Neefe’m, którego dostojność moralna wywarła