Strona:PL Rolland - Beethoven.djvu/26

Ta strona została przepisana.

i Gelinck powiadają o nim, że jest bardzo dumny, że ma obejście szorstkie i opryskliwe, że mówi silnym akcentem prowincjonalnym. Tylko najbliżsi znają tę wyjątkową dobroć, jaka kryje się pod osłoną dumnej dzikości. Donosząc Wegelerowi o wszystkich swoich powodzeniach, zdradza się przedewszystkiem z taką myślą: „Oto naprzykład, widzę przyjaciela w potrzebie: jeśli zasoby moje pieniężne nie pozwalają mi przyjść mu z natychmiastową pomocą, siadam, biorę się do pracy i za moment wyciągam go z kłopotów... Czyż to nie prześliczne?“[1] Trochę zaś dalej powiada: „Sztukę moją spożytkować chcę tylko dla dobra ubogich“.

Już cierpienie zapukało do jego drzwi; już zamieszkało w nim, aby nie opuścić go nigdy. Między rokiem 1796 a 1800

  1. Do Wegelera, 29 czerwca 1801 (Nohl, XIV).
    „Żaden z moich przyjaciół nie powinien odczuwać żadnego braku, póki posiadam cośkolwiek“ — pisze do Riesa, około 1801 r. (Nohl, XXIV).