nie może jej już przemilczeć; z rozpaczą zwierza ją dwóm przyjaciołom: doktorowi Wegelerowi i pastorowi Amenda:
„Mój drogi, mój dobry, serdeczny mój Amenda... jakże często chciałbym cię mieć przy sobie! Głęboko nieszczęśliwy jest twój Beethoven! Wiedz, że najszlachetniejsza cząstka mojej osoby, że słuch mój osłabł bardzo. Już w czasie, kiedy byliśmy ra-
i niewyleczone przeszło w stan kataralny, chroniczny, z wszystkiemi następstwami. Głuchota zwiększyła się, choć nie stała się nigdy całkowitą. Beethoven lepiej słyszał szmery niskie od tonów wysokich. Powiadają, że w ostatnich latach życia posługiwał się laseczką drewnianą, której jeden koniec umieszczony był w pudle klawikordu, drugi — w jego zębach. Przy pomocy tej laseczki mógł słyszeć, gdy komponował.
(O tym samym przedmiocie por.: C. G.
Kunn: Wiener medizinische Wochenschrift, luty — marzec 1892; Willibald Nagel: Die Musik, marzec 1902).
W muzeum Beethovenowskim, w Bonn, przechowano instrumenty akustyczne, które sporządził dla Beethovena około r. 1814 mechanik Maelzel.