w porywach wesołości i gniewu, w niespodzianych kontrastach, w wybuchach dziwnych i wspaniałych, w tytanicznych erupcjach, które naprowadzały lęk na Goethego i Zeltera[1], w Niemczech zaś północnych wywołały mniemanie, jakoby
- ↑ List Goethego do Zeltera z 2 września 1812. — Zelter do Goethego 14 września 1812: „Auch ich bewündere ihn mit Schrecken“ „I ja podziwiam go z lękiem“. W 1819 r. Zelter pisze do Goethego: „Powiadają, że jest obłąkany“
...Najpierw — pisze Mendelsohn — nic zgoła słyszeć nie chciał o Beethovenie; lecz opór jego był daremny, bo musiał wysłuchać pierwszej części Symfonji C—moll, która dziwnie go poruszyła. Usiłował zataić wrażenie i powiedział tylko: „To nie wzrusza, to tylko zadziwia“. Po jakimś czasie sam z siebie rzekł: „To jest wspaniale, szalone; rzekłbyś, że runie dom“. Poczym nastąpił obiad. W czasie obiadu zatopiony był w myślach do chwili, kiedy nagle znów zaczął mówić o Beethovenie. Wypytywał mnie, badał. Dobrze widziałem, jakie Beethoven uczynił na nim wrażenie.
(O stosunkach wzajemnych Goethego i Beethovena czyt. rozliczne artykuły Frimmla).