cym. Gdy zbliżyłem się, podał mi swój zeszyt i dał mi znak, abym pisał. Nakreśliłem te słowa: „Błagam was, przerwijcie próbę; w domu objaśnię, dlaczego“. Skoczył natychmiast w parkiet i zawołał: „Wychodźmy prędko!“ Biegł, nie zatrzymując się ani na chwilę, do domu; wszedł i opadł, jak rzecz, na kanapę, skrywając twarz w obie dłonie; tak trwał aż do godziny obiadu. Przy stole nie odezwał się ani słowem; z twarzy jego nie znikał wyraz zgnębienia i bólu najgłębszego. Po obiedzie, gdy chciałem się oddalić, zatrzymał mnie, mówiąc że nie życzy sobie pozostać sam. W chwili, gdy miałem już odejść, poprosił mnie, abym mu towarzyszył do jego doktora, cieszącego się wielką sławą w dziedzinie chorób uszu... W całym późniejszym czasie stosunków moich z Beethovenem, nie znajduję ani jednego dnia, który możnaby zestawić z tym fatalnym dniem listopadowym... Otrzymał uderzenie w samo serce i aż do dnia
Strona:PL Rolland - Beethoven.djvu/71
Ta strona została przepisana.