Strona:PL Rolland - Beethoven.djvu/8

Ta strona została przepisana.

stacza się ją w samotni i w milczeniu. Gnębieni przez ubóstwo, przez cierpkie troski dnia powszedniego, przez pracę przygniatającą i głupią, która bezpożytecznie pożera siły, ludzie pozbawieni nadziei, pozbawieni radości, wzajem od siebie oddzieleni nie znają nawet tej pociechy, jaką jest możność podania ręki braciom w nieszczęściu. Nic o sobie wzajem nie wiedzą. Zmuszeni są liczyć tylko na siebie. I oto są chwile, gdy najmocniejsi uginają się pod brzemieniem. Przyzywają ratunku, przyjaciela.
Tym ludziom, aby przyjść z pomocą, chcę skupić wokoło nich Druhów bohaterskich, owych wielkich, co cierpieli w imię dobra. Te Żywoty ludzi znakomitych nie zwracają się do pychy, chciwych znaczenia; ofiarowane są nieszczęśliwym. A któż, w gruncie rzeczy, nieszczęśliwym nie jest? Tym, co cierpią, podajmy balsam cierpienia uświęconego. Walkę staczamy nie sami jedni. Noc dookolną rozjaśniają boskie światła. I choć nie udało