Pieścił rozliczne sny o przyszłości tego bratanka, któremu nie brak było inteligencji i którego chciał skierować na drogę uniwersytecką. W końcu musiał się zgodzić na to, aby Karol został kupcem. Lecz bratanek odwiedzał szulernie, zaciągał długi.
Siało się, — i dzieje się tak częściej, niż przypuścić można, — że wielkość moralna Beethovena, nietylko że bratankowi owemu nie wychodziła na dobre, lecz przeciwnie, wychodziła mu na złe, jątrzyła go, rozpalała w nim bunt, jak to wyznaje sam w słowach straszliwych, odsłaniających całą nędzę jego duszy: „Stałem się gorszym, ponieważ stryj mój chciał, abym był lepszym“. Latem 1826 r. strzelił do siebie. Nie umarł od tego strzału; lecz był to strzał omal że śmiertelny dla Beethovena i po okropnym tym wzruszeniu Beethoven nie przyszedł już do siebie[1]. Ka-
- ↑ Schindler, który widział go wtedy, powiada, że nagle stał się jak starzec siedmdzie-