tysiączną część waszej siły i mocy!“ Czasy są ciężkie; reakcja monarchiczna ciemięży umysły. „Cenzura zabiła mnie, — jęczy Grillparzer. Kto chce myśleć, mówić swobodnie, uciekać musi do Ameryki Północnej“. Żadna jednak przemoc nie mogła spętać myśli Beethovena. „Słowa zakute są w łańcuchy, na szczęście jednak dźwięki są jeszcze wolne“ — pisze do niego poeta Kuffner. Beethoven to wielki głos wolny, to jedyny może podówczas wolny głos myśli niemieckiej. Odczuwał to. Mówi nieraz o ciążącym na nim obowiązku, o obowiązku działania za pomocą swojej sztuki „dla biednej ludzkości“, dla „ludzkości przyszłej“ (der künftingen Menschheit); za powinność swą ma czynić jej dobrze, przywrócić jej odwagę,
blioteki Berlińskiej) — „...Wyjechać stąd! Tylko wtedy zdołasz się wznieść znowu na wyżyny twojej sztuki!.. Symfonja, a potym wyjechać, wyjechać, wyjechać!.. Przez lato pracować na tę podróż... Przebiec Włochy, Sycylję w towarzystwie jakiegoś artysty“.