Strona:PL Rolland - Beethoven.djvu/99

Ta strona została przepisana.

dzieć! Lecz jestem zbyt słaby. Nic już nie zdolę, jak tylko ucałować cię sercem, ciebie i twoją Lorchen“. Gdyby nie pomoc kilku przyjaciół anglików, nędza byłaby rzuciła straszliwy swój cień na ostatnie jego chwile. Złagodniał bardzo, stał się bardzo cierpliwy[1]. Na łożu śmierci, po trzech operacjach, w oczekiwaniu czwartej, 17 lutego 1827 r. pisze z pogodą: „Czekam cierpliwie, myśląc: Niema zła, któreby na dobre nie wyszło“.
Dobrem — była śmierć, ów „koniec komedji“, jak rzekł, umierając, koniec tragedji jego życia, jak powiemy my.

Skonał w czasie burzy, w czasie nawały śnieżnej — wśród huku grzmotu.

  1. W niedawno ogłoszonych wspomnieniach śpiewaka Ludwika Cramolini’ego, znajduje się opis wzruszający wizyty, jaką złożył Beethovenowi w czasie ostatniej choroby. Podczas tych odwiedzin Beethoven był rozczulająco dobry i pogodny. (Patrz Frankfurter Zeitung z 29 września 1907 r.).