dzie wieków. Zanadto bystry obserwator, aby coś uronić z obecnego widowiska, które było wszakże najmniej ważnym przedmiotem jego uwagi, umiał sprowadzić obecne wypadki ostrożnie do rozmiarów całego obrazu. To, co dla innych było najważniejsze, nie było takie w jego oczach, a wichrzenia polityki wydawały mu się jak usadowienie się mszyc na krzaczku róży. Ponieważ jednak był zbieraczem roślin a nie ogrodnikiem, nie uważał się za powołanego do oczyszczania krzaczka róży. Ograniczał się na studjowaniu go, wraz z jego pasożytami. Był to dla niego przedmiot ciągłej rozkoszy. Miał zmysł jaknajbardziej wyrobiony dla odcieni piękności literackich. Wiedza jego, zamiast mu być przeszkodą, pomagała mu w tem, nasuwając myśli jego prawie nieskończone pole wybornych doświadczeń do porównywania i wydawania osądu. Należał on do wielkiej tradycji francuskiej owych sławnych uczonych, którzy byli zarazem mistrzami pióra, począwszy od Buffona do Renana i Gastona Paris. Był członkiem Akademji i kilku towarzystw naukowych, a bogactwo jego wiedzy zapewniało mu ponad zwykłymi literatami, jego kolegami, wyższość nietylko pod względem smaku klasycznego i nieomylnego, ale także wyższość umysłu bardziej niezależnego i przystępnego nowym prądom. Nie uważał się za człowieka, który już nie potrzebuje się uczyć, jak większa część tychże, z chwilą, kiedy przestąpili próg świętej kopuły; jakkolwiek był starym mistrzem, pozostał wiernym szkole. Kiedy Clerambault był jeszcze nieznany innym Nieśmiertelnym, z wyjątkiem dwóch lub trzech kolegów poetów, którzy mówili o nim (i to jak najrzadziej) jedynie z uśmiechem pogardliwym na twarzy, on go odkrył i umieścił w swoim zielniku. Uwagę jego zwróciły niektóre obrazy w utworach młodego
Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/046
Ta strona została skorygowana.