Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/095

Ta strona została przepisana.

ograniczeni w swoim zwykłym zakresie, a ich instynkt naturalny dopomógłby im tam utrzymać się na swoim poziomie. Ale podrażniona ich próżność w głupi sposób pobudzała ich, by się mieszali do spraw publicznych i by także wypowiedzieli swoje słówko o losie wszechświata. Plotą o tem naoślep. W braku zdania osobistego, czerpią natchnienie w wielkich prądach. Reakcja ich na tak doniosłe wypadki jest nadzwyczaj żywa, albowiem są bardzo przeczuleni i próżni aż do chorobliwości; gdy tedy nie mogą wyrazić myśli własnych, przesadzają myśli innych osób. To jest jedyna odpowiedzialność, jaką rozporządzają i Bóg wie najlepiej, w jakim stopniu nią się posługują.
Któż więc pozostaje jeszcze? Słudzy kościoła? Oni właśnie mają w ręku najgrubsze środki wybuchowe: hasła Sprawiedliwości, Prawdy, Dobra ludzkości. Boga; artylerję tę oddają w służbę swych namiętności Szalona pycha ich, o której nawet sami nie mają świadomości, przywłaszcza sobie niesłusznie Boga i wyłączne prawo handlowania nim hurtem w detalu. Nie brak im tyle szczerości, cnoty, nawet dobroci, ile pokory. Nie znają wcale pokory, jakkolwiek głoszą ją publicznie. Ta pokora, jaką okazują czynami, polega na tem, że ubóstwiają swe własne ja, które się odbija w talmudzie, w biblji lub ewangelji. Są to istne potwory pychy. Nie są oni bardzo dalecy od owego legendarnego szaleńca, który uważał się za Boga Ojca. Czyż jest o wiele mniej niebezpiecznie uważać się za jego intendenta lub też za jego sekretarza?
Agenorem Clerambault wstrząsnął dreszcz zgrozy, gdy uzmysłowił sobie charakter chorobliwy ludzi intelektualnych. Przewaga, jaką uzyskały w klasie burżuazyjnej zdolności organizowania i wyrażania