Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/098

Ta strona została przepisana.

dnakowo szczere, wszystkie zaś oskarżają się wzajemnie, że niemi nie są. A z tej fantastycznej walki legendarnych cieni nie widać nic na zewnątrz, jak tylko konwulsje i krzyki zwierzęcia ludzkiego, opętanego stadami demonów... Ponad gęstemi obłokami, brzemiennemi błyskawicami, gdzie walczą z sobą duże ptaki pełne wściekłości, realiści, przebiegli spekulanci, jak wszy wśród wełny, ruszają się ze szmerem i gryzą: paszcze ich chciwe, ręce łakome, podniecają podstępnie szaleństwa drugich i wyzyskują je, nie dzieląc ich wcale.
O Myśli, kwiecie potworny i pełen świetnego blasku, który rośniesz na ziemi, zawierającej od wieków instynkty ludzkie!... Ty jesteś żywiołem, ty przenikasz człowieka, on przesiąka tobą, ale ty nie pochodzisz od niego. Źródło twoje wymyka się przed nim, a siła twoja prześciga go. — Zmysły człowieka są mniej więcej zastosowane do jego użytku praktycznego, ale myśl jego nie. Ona występuje z brzegów i prowadzi go na manowce. Kilka istot, w liczbie nadzwyczaj ograniczonej, umie kierować się wśród tego strumienia. On jednak unosi z sobą olbrzymią masę, na chybi trafi, z największą szybkością i siłą. Straszna jego potęga nie podlega rozkazom człowieka. Człowiek pragnie się nią posługiwać, a największem niebezpieczeństwem jest, że się nią posługuje. Jest jak dziecko, które ma w ręku środki wybuchowe. Nie zachodzi żaden stosunek pomiędzy temi olbrzymiemi maszynami, a przedmiotem. do jakiego ich używają jego słabe ręce. Niekiedy wysadzają wszystko w powietrze...
Jak zapobiec temu nieszczęściu? Przytłumiać myśl, wyrywać pojęcia szalone? Znaczyłoby to wycinać człowiekowi mózg, pozbawiać go głównego bodźca do życia. A jednak alkohol myśli zawiera