którzy swemi słowami lub swojem zachowaniem się, obudzili w nich tę wątpliwość. Chcieć wyrwać złudzenie tym, którzy giną za nie, znaczy tyle, co chcieć sprawić, aby ginęli dwukrotnie.
Clerambault wyciągnął rękę, aby go powstrzymać.
— Ach, pan nie potrzebujesz mi mówić, co mnie już i tak dręczy. Czy sądzisz pan, że ja nie odczuwam trwogi, wstrząsając tymi nieszczęśliwymi ludźmi? Szanować wiarę drugich, nie budzić zgorszenia w żadnym z tych maluczkich... Boże! Ale jak to zrobić? Pomóż mi pan wyjść z tego kłopotliwego położenia: albo pozwolić robić źle, dozwalać innym się gubić, — albo narazić się na to, by im sprawić boleść, zranić ich w ich wierze, próbując ich ocalić, ściągnąć na siebie ich nienawiść. Jak należy w tym wypadku postąpić?
— Ocalić siebie samego.
— Ocalić siebie znaczy zgubić siebie, jeżeli to ma być za cenę innych osób. Jeżeli nie uczynimy nic dla nich, — (pan, ja, żaden wysiłek nie będzie tu zbyteczny) — zagraża bezpośrednio zniszczenie Europie, całemu światu...
Perrotin z najwyższym spokojem oparł oba łokcie na poręczy fotelu, ręce spłótł na swoim brzuchu, przypominającym brzuch Buddy i kręcąc wielkie palce, spojrzał dobrodusznie na przyjaciela, potrząsnął głową i rzekł:
— Pańskie szlachetne serce, pańska wrażliwość artysty, na szczęście zwodzą pana, drogi przyjacielu. Świat nie jest jeszcze bliski końca, widział już inne przejścia i będzie widział jeszcze wiele innych. To, co się dzieje dzisiaj, jest niezawodnie bardzo przykre, ale nie jest żadną miarą nienormalne. Wojna nigdy nie przeszkadzała ziemi obracać się i nie tamowała rozwoju życia. Jest nawet jedną z form jego
Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/117
Ta strona została przepisana.