Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/119

Ta strona została przepisana.

dobrego wzroku, ja wszystkiego jeszcze nie spostrzegam. Naturalnie, każde z tych wstrząśnień będzie miało, jako następstwa, zawzięte wojny domowe. Gdy to wszystko będzie dokonane za jakie dziesięć wieków (byłbym jednak skłonny do przypuszczenia, że to odbędzie się przecież szybciej, aniżeli się nam wydaje w porównaniu z przeszłością, albowiem chyżość powiększa się w spadaniu), ludzkość dojdzie wtedy do syntezy, bez wątpienia nieco uboższej: wiele czynników składowych, najlepsze i najgorsze ulegnie w drodze zniszczeniu; pierwsze zanadto delikatne, aby móc stawić opór burzom, drugie zanadto szkodliwe i stanowczo nie dające się zaomalgować. I wtedy powstaną owe wymarzone Stany Zjednoczone ziemi; ich związek będzie tem silniejszy, ponieważ ludzkość, według wszelkiego prawdopodobieństwa, będzie zagrożona wspólnem niebezpieczeństwem: kanały Marsa, wysychanie planety, oziębienie temperatury, tajemnicze choroby epidemiczne, zegar wahadłowy Edgara Poëgo, widmo złowrogie śmierci zstępującej na ród ludzki... Ileżto pięknych rzeczy wtedy się zobaczy! A w tych chwilach najwyższej trwogi genjusz rodu ludzkiego będzie podniecony. Zresztą będzie mało wolności. Różnorodność ludzka pocznie znikać i nastąpi jednolitość woli. (Czyż już teraz nie objawia się wyraźnie dążenie w tym kierunku?) W ten sposób dokona się, bez gwałtownej zmiany, powrót tego, co jest złożone, do jedności, przemiana Nienawiści w Miłość, w duchu starego Empedoklesa,
— A co potem?
— Potem? Po czasie próby rozpocznie się prawdopodobnie znów wszystko na nowo. Nowe koło, nowy Kalpa. Świat pocznie się znów obracać, na kole świeżo kutem.