— Nic, — odpowiedział Clerambault, — aby się im przeciwstawić z pełną świadomością, jeżeli są sprzeczne z szczęściem i z tem, co jest istotnie dobre. Albowiem na tem właśnie polega wolność, że człowiek wolny sam w sobie jest prawem wszechświata, prawem świadomem siebie, jedynem, które ma stanowić przeciwwagę przytłaczającej go maszynie, automatowi Spittelera, spiżowej ananke. Widzę istotę wszechświata jeszcze w trzech czwartych częściach ugrzęzła w glinie, w korze, w kamieniu i podlegającą nieubłaganym prawom materji, w której jest osadzona. Tylko jej spojrzenie i oddech są wolne. — „Mam nadzieję“, mówi spojrzenie. A oddech powiada: „Chcę.“ I przy ich pomocy stara się ona uwolnić. Spojrzenie i oddech, to my, to człowiek wolny.
— Spojrzenie mi wystarczy, — rzekł półgłosem Perrotin.
Clerambault zaś odpowiedział:
— A ja, jeżeli nie mam oddechu, zginę.
U człowieka pracującego myślą upływa zawsze pewien czas między słowami a czynem. Gdy nawet czyn jest postanowiony, znajdzie zawsze jakieś pozory, aby go odłożyć na dzień następny. Widzi zbyt dobrze, co ma nastąpić, walki i przykrości i powątpiewa z góry o wyniku. Aby oszukać siebie samego i swój własny niepokój, wypowiada mnóstwo słów energicznych, gdy jest sam z sobą albo w gronie swych najbliższych przyjaciół. W ten sposób wywołuje w sobie złudzenie, że już działa. Ale w głębi duszy nie wierzy temu; czeka, jak Hamlet, na sposobność, któraby go zmusiła do czynu.