Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/140

Ta strona została przepisana.

wości kilku pochłaniaczy? Czy ojczyzna ma za zadanie napełniać te brzuchy nieszczęściem publicznem?
Ojczyzno sprzedana bogatym handlarzom, frymarczącym duszami i ciałami narodów, Ojczyzno, która jesteś ich spólniczką, która osłaniasz ich nikczemność twym heroicznym gestem — strzeż się! Oto nadeszła godzina, w której narody strząsają z siebie toczące je robactwo, swoich bogów, swoich panów, którzy nadużywają swej władzy. Niechaj ścigają u ciebie winowajców! Ja idę prosto do Pana, którego cień pokrywa ich wszystkich. Ty, która siedzisz nieruchoma na twoim tronie, podczas gdy tłumy mordują się w twojem imieniu, ty, którą uwielbiają wszyscy, nienawidząc się między sobą, ty, która rozniecasz z przyjemnością krwawy ogień u narodów, kto strąci cię z naszego nieba? Kto zwróci nam słońce i miłość naszych braci? Stoję samotny i mam tylko mój głos, który tchnienie jedno może zgasić. Ale zanim stąd odejdę, zawołam; „Upadniesz! Tyranko, upadniesz! Ludzkość pragnie żyć! Nadejdzie chwila, kiedy człowiek złamie twoje jarzmo śmierci i kłamstwa. Chwila ta nadchodzi. Chwila ta już nadeszła!“.

Odpowiedź ukochanej.

„Twoje słowa, mój synu, są jak kamień, który dziecko rzuca ku niebu. One nie mogą mnie dosięgnąć. Spadają napowrót na ciebie. Ta, którą ty obrażasz, która sobie przywłaszcza moje imię, jest posągiem bóstwa, który ty wyrzeźbiłeś. Jest stworzona według twego obrazu, a nie według mego. Prawdziwą ojczyzną, jest ojczyzna Ojca, jest wspólna wszystkim. Obejmuje was wszystkich. Ta nie jest jej wina, jeżeli ją pomniejszacie stosownie do waszego wzrostu... O ludzie nieszczęśliwi! Kalacie wsystkie wasze bó-