Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/141

Ta strona została przepisana.

stwa, niema żadnej wzniosłej myśli, którejbyście nie poniżyli. Jeżeli wam ktoś chce wyświadczyć coś dobrego, obracacie to w truciznę. Światło, które się na was zsyła, służy wam po to, aby się w niem spalić. Przybyłam do was, aby ogrzać waszą samotność, wasze dusze, drżące od zimna, złączyłam w gromady, z waszej słabości rozprószonej uczyniłam wiązkę. Jam jest miłość braterska, wielka jedność, a wy, szaleńcy, w mojem imieniu, wytępiacie się.
Trudzę się od wieków, aby was wyzwolić z więzów zwierzęcości. Pragnę was wydobyć z waszego twardego egoizmu. Wy kroczycie naprzód, ciężko sapiąc, na drodze Czasu. Prowincje, narody, są słupami milowemi i miejscami wytycznemi dla waszych przystanków, na których się zatrzymujecie zdyszani. To tylko wasza słabość ustawiła je tam. Aby was dalej prowadzić, muszę czekać, aż znów zaczerpniecie oddechu. Ale wasz oddech i serce są tak słabe, że uważacie waszą bezsilność za cnotę; podziwiacie waszych bohaterów z powodu granic, u których musieli się zatrzymać wyczerpani, a nie, ponieważ zdołali tam dotrzeć pierwsi. Doszedłszy bez trudu do miejsca, gdzie ci bohaterowie, którzy was wyprzedzili, padli, sądzicie, że jesteście również bohaterami. Cóż mam jeszcze robić dzisiaj z waszemi cieniami z przeszłości? Bohaterstwo, którego dziś potrzebuję, nie jest już takie, jakiem właściwie niegdyś Boyard, Dziewica Orleańska, rycerze i męczennicy sprawy dziś pokonanej, ale jest to bohaterstwo apostołów przyszłości, serc wielkich, które się poświęcają dla ojczyzny rozleglejszej, dla ideału wznioślejszego. Dalej naprzód! Przekroczcie granice! Ponieważ trzeba wam jeszcze tych szczudeł dla waszego kalectwa, przesuńcie te granice dalej, ku bramom Zachodu, do kresów Europy, aż do tego czasu, kiedy krok za