czy szło mu tu w istocie tylko o Ojczyznę? Namiętny i złośliwy paszkwil, który Bertin skierował na Clerambaulta, krył w sobie, zdaje się, jakąś urazę osobistą, której Clerambault nie mógł sobie wytłumaczyć. W ogólnem wzburzeniu umysłów możnaby łatwo zrozumieć, że Bertina niemile dotknęły poglądy Clerambaulta i byłoby bardzo naturalne, gdyby się z tego powodu rozprawiał z nim swobodnie w cztery oczy. Ale tenże, nie uprzedziwszy go poprzednio, rozpoczął odrazu od publicznej i brutalnej napaści. Na pierwszej stronie swego dziennika rzucił się na niego z niesłychaną gwałtownością i napadł nie tylko na jego poglądy, ale nawet na jego charakter. Tragiczny kryzys, jaki przebywało sumienie Clerambaulta, przedstawił jako napad megalomanji literackiej, spowodowany niezasłużonem powodzeniem dzieł jego i można było sądzić, że szuka umyślnie wyrazów jak najbardziej obraźliwych dla miłości własnej Clerambaulta. Zakończył tonem ubliżającego mu lekceważenia, wzywając go, by natychmiast odwołał błąd swój.
Zjadliwość artykułu i znane nazwisko kronikarza sprawiły, że „sprawa Clerambaulta“ stała się senzacyjnym wypadkiem paryzkim. Zajmowała ona całą prasę blisko tydzień, co znaczyło wiele dla tych ptasich mózgów. Nikt prawie nie zadał sobie trudu przeczytać broszurę Clerambaulta: to nie było potrzebne, wszak Bertin już ją czytał. Brać dziennikarska nie ma zwyczaju trudzić się pracą zbyteczną. Nie szło tu przecież o czytanie, ale o wydanie sądu.
Dziwny „Święty Związek“ dokonał się tu przeciw osobie Clerambaulta. Klerykali i Jakobini porozumieli się z sobą, by go zgładzić wspólnie. I tak nagle z jednego dnia na drugi, człowiek wczoraj jeszcze powszechnie podziwiany, został obrzucony błotem.
Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/152
Ta strona została przepisana.