stań pan, zostań pan z nami, w tej godzinie ciężkich prób i doświadczeń!“.
— Nigdy nie byłem bardziej z wami, aniżeli teraz, odpowiedział Clerambault. A potem zapytał:
— Drogi przyjacielu, powiadasz pan, że rzucono się na to, co napisałem. Co pan sam sądzisz o tem?
— Ja tego nie czytałem, — odpowiedział Daniel. — Nie chciałem tego czytać. Obawiałem się, abym nie doznał smutku w mojem przywiązaniu do pana lub też nie był przeszkodzony w wypełnianiu moich obowiązków.
Nie masz pan wielkiego zaufania do siebie samego, jeżeli się lękasz, że twoje przekonania mogą się zachwiać wskutek przeczytania kilku wierszy.
— Co do mych przekonań jestem pewny, — odrzekł Daniel, nieco dotknięty temi słowami, — ale są pewne tematy, których lepiej nie poruszać.
— Oto słowo, — rzekł Clerambault, — którego nie oczekiwałem od męża głębokiej nauki. Zali prawda może coś stracić, gdy się o niej dysputuje?
— Prawda nie, ale miłość. Miłość ojczyzny.
— Mój drogi Danielu, jesteś pan śmielszy odemnie. Ja wcale nie przeciwstawiam prawdy miłości ojczyzny, staram się je jedynie pogodzić.
Daniel przerwał mu, mówiąc:
— O ojczyźnie się nie dysputuje.
— A więc to artykuł wiary? — zapytał Clerambault.
— Nie wierzę w religję, — zaprotestował Daniel. — Nie wierzę w żadną. I właśnie dlatego. Cóżby zostało na ziemi, gdyby nie było ojczyzny?
Sądzę, że jest na ziemi wiele pięknych i dobrych rzeczy. Ojczyzna jest jedną z nich. Kocham
Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/160
Ta strona została przepisana.