dusza, kształcona we wiedzy, nie wzdrygała się przed tą niedorzeczną krwawą grą, gdzie stawką była śmierć dla Francji, jak i dla Niemiec, a może jeszcze bardziej dla Francji, aniżeli dla Niemiec?
Tak dusza jego oburzała się, ale wzbraniała się wyznać to. Daniel zaklinał ponownie Clerambaulta. „Tak, poglądy jego są, być może, słuszne i prawdziwe... ale, nie teraz! Nie są teraz na czasie... Za dwadzieścia lub pięćdziesiąt lat... Pozwól pan nam przedewszystkiem spełnić nasze zadanie, zwyciężyć, położyć podwaliny pod wolność całego świata, stworzyć przez zwycięstwo Francji braterstwo wszystkich ludzi.“
Ach, ten biedny Daniel. Czyż nie przewidywał on w najlepszym razie nadużyć, któremi się pokala niewątpliwie to zwycięstwo: że potem przyjdzie kolej na zwyciężonego, aby w sposób chorobliwy powziął postanowienie odwetu i słusznego zwycięstwa? Każdy naród pragnie końca wojen w ogólności, ale przez swoje własne zwycięstwo. A tymczasem, od jednego zwycięstwa do drugiego, ludzkość stacza się coraz głębiej w otchłań klęski i nieszczęścia.
Daniel powstał z miejsca, by się pożegnać. Ściskając ręce Clerambaulta, przypomniał mu ze wzruszeniem jego dawne utwory poetyckie, w których powtarzając bahaterskie słowo Beethovena, Clerambault wysławiał cierpienie twórcze... „Durch Leiden Freude...“
„Niestety, niestety! Jak oni nas źle rozumieją! ...My opiewamy cierpienie, aby się od niego uwolnić. Ale oni, oni się niem zachwycają! I oto nasz hymn wyzwolenia staje się dla innych ludzi śpiewem ucisku...“
Clerambault nic mu nie odpowiedział. Miał żywą sympatję dla tego poczciwego chłopca. Ci
Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/164
Ta strona została przepisana.