Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/182

Ta strona została przepisana.

z prawdziwym stanem rzeczy, dostarczali mu dowodów do jego twierdzeń. Od niejakiego czasu utworzyło się we Francji małe towarzystwo, napół tajne, które miało na celu prowadzić niezawisłe poszukiwania i wykonywać wolną krytykę co do wojny i przyczyn, jakie ją wywołały. Państwo, tak pilnie baczące na to, aby zdławić każdą próbę wolnej myśli, nie uważało za niebezpiecznych tych ludzi mądrych, spokojnych, przedewszystkiem ludzi o głębokiej wiedzy, którzy nie szukali rozgłosu i zadowalali się prywatnemi dysputami; sądziło, że najlepszą polityką jest, nie spuszczając z nich oka, zostawić ich w ich czterech ścianach. Pomysł ten jednak okazał się błędny. Prawda, wykryta w sposób skromny a mozolny, chociażby zrazu była znana jedynie pięciu lub sześciu osobom, nie może potem być wykorzeniona; wyłazi z pod ziemi z siłą nie znoszącą oporu. Clerambault dowiedział się, po raz pierwszy, o istnieniu tych namiętnych poszukiwaczy prawdy, którzy mu przypominali takich samych poszukiwaczy z czasów procesu Dreyfusa; ich apostolstwo w swem tajnem ukryciu przybrało, w tych czasach ogólnego ucisku, jakieś podobieństwo do nielicznej społeczności chrześcijańskiej w epoce katakumb. Dzięki tym ludziom odkrył, obok niesprawiedliwości, kłamstwa „wielkiej wojny“. Dotychczas przeczuwał je tylko w sposób niejasny, ale nie podejrzywał nawet, w jakim stopniu dzieje, które nas dotyczą tak blisko, zostały sfałszowane. Ogarnęło go straszne oburzenie. Nawet w godzinach najbardziej dokładnych badań, naiwność jego nigdy sobie nie wyobrażała fałszywych podstaw, na jakich się opiera wojna krzyżowa w obronie prawa. A ponieważ nie był człowiekiem, który tego rodzaju odkrycie chowa dla siebie, wyjawiał je głośno i otwarcie w artykułach, które cen-