nim; wszystkie siły jej serca płynęły do jej wnętrza. Wojna stawała się dla niej odległa; nie słyszała już grzmotu dział pod Noyon. Gdy mówiła o niej, — można było mniemać, że ma na myśli jakieś dalekie wyprawy kolonjalne. Niezawodnie przypominała sobie niebezpieczeństwa, jakie groziły jej mężowi; niewątpliwie współczuła z nim, tym „biednym chłopakiem“, a na ustach jej pojawiał się uśmiech politowania, który zdawał się wyrażać: „Rzeczywiście on nie ma szczęścia! Nie jest dość zręczny!“ Ale nie zatrzymywała się długo przy tym temacie i nie zostawiał on u niej Bogu dzięki śladów. Sumienie miała w spokoju, zapłaciła wszakże swój udział. I szybko wracała myślą do swego jedynego ważnego zadania. Można było sądzić, że najważniejszym wypadkiem na całym świecie było jajo, które miała znieść.
Clerambault, zaprzątnięty swojemi walkami, nie widział Aliny od kilku miesięcy, nie wiedział tedy nic o tej zmianie w jej usposobieniu. Gdy Rozyna wspomniała o tem pobieżnie w jego obecności, uwaga jego była gdzie indziej zwrócona. Ale dowiedział się nagle, w przeciągu dwudziestu czterech godzin, o dwóch wypadkach prawie równocześnie Alina wydała na świat dziecko, a mąż jej podobnie jak Maksym, „znikł“. Pomyślał natychmiast, jak ciężkie musi być zmartwienie młodej matki. Widział ją taką, jaką ją zawsze znał — między radością a boleścią, bardziej zdolną do odczuwania boleści, aniżeli radości. Widział ją, jak się cała oddawała boleści i nawet w radości szukała uporczywie jakich powodów do cierpienia; gwałtownie się unosząca, pełna goryczy, wzburzona, wyzywająca wobec losu i na wszystkich rozgniewana. Nie był nawet pewny, czy nie ma do niego osobistej urazy, za jego przekonania pojednawcze, podczas gdy ona sama pałała
Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/208
Ta strona została przepisana.