Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/218

Ta strona została przepisana.

przynajmniej służy do pewnego celu. Jeżeli wy cierpicie, niechaj inni tego nie cierpią. Dlatego nie ugnijcie się. Uczono was, że skoro raz w bitwie dano hasło do ataku, jest jeszcze niebezpieczniej cofać się, aniżeli iść naprzód. Dlatego nie oglądajcie się poza siebie, zostawcie za sobą wasze zgliszcza i ruiny i idźcie naprzód, ku nowemu światu.
W miarę jak mówił, widział oczy swego młodego gościa, które zdawały się mu mówić:
— Jeszcze! Jeszcze! Jeszcze więcej, aniżeli sama nadzieja! Daj mi pewność, daj mi rychłe zwycięstwo!
Wszyscy ludzie, nawet najlepsi, chcą, aby ich mamiono. Wzamian za swe ofiary, złożone u stóp ideału niejasnego i leżącego w przyszłości, pragną, by im przyrzeczono rychłe spełnienie się tego ideału albo przynajmniej jakąś wieczystą nagrodę, jak to czynią religje. Ale kto chce być szczery, nie może przyrzekać zwycięstwa. Musi znać niebezpieczeństwa; może zwycięstwo nie będzie osiągnięte, w każdym razie będzie to wymagało dłuższego czasu. Dla zwolenników jakiejś idei myśl taka jest przytłaczająca swoim pesymizmem. Mistrz jednak sam nie jest pesymistą. Ma spokój człowieka, który dostawszy się na wyżynę, obejmuje z niej spojrzeniem całą okolicę. Oni zaś widzą tylko nagą spadzistość, po której się mają wspinać w górę. Jak więc udzielić im ten spokój?... Ale jeżeli nie mogą widzieć oczyma mistrza, mogą widzieć przynajmniej jego oczy, w których odbija się wizja, im jeszcze niedostępna; czerpią tam pewność, że on, który zna prawdę (tak przynajmniej wierzą!), wolny jest od niepokoju, który ich trawi.
Ale Clerambault, dręczony swem własnem cierpieniem, nie posiadał tej pewności duszy, tej harmonji wewnętrznej, której w jego spojrzeniu szukały oczy