Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/243

Ta strona została przepisana.

pan widziałeś to dobrze... Ja chcę jedynie przez rozpacz.
— Dlaczegoż rozpaczać? — zapytał Clerambault. — Przeznaczenie człowieka wypełnia się codziennie j nikt go nie zna; ono jest tem, czem my jesteśmy. Gdy tracimy odwagę, odbieramy i jemu odwagę.
Ale Moreau odpowiedział z przygnębieniem
— Nie jesteśmy dziś silni. Sądzisz pan, że ja nie widzę, jakie małe widoki ma u nas rewolucja, w obecnych warunkach, po tych zniszczeniach, klęskach ekonomicznych wśród tej demoralizacji i śmiertelnego wyczerpania, spowodowanego wojną cztoroletnią?
I dodał z otwartością.
— Skłamałem piewszym razem, kiedy pana widziałem twierdząc, że wszyty moi towarzysze odczuwają cierpienie tak samo, jak my i są niem rozgoryczeni. Gillot to potem panu wyjaśnił: jest nas tylko mała garstka. Inni przeważnie dobrzy chłopcy: ale słabi. Oceniają sytuację dość dobrze, ale wolą, zamiast uderzać głową o mur, raczej o tem nie myśleć i wynagradzają to sobie szyderstwem. Ach ten śmiech francuski, to jest nasze bogactwo i zarazem nasza zguba. Jaki piękny, ale równocześnie jaką broń daje w rękę naszym gnębicielom. „Niechaj śpiewają pieśni szyderskie, byleby tylko płacili podatki!“ mówił ów Włoch... „Niechaj się śmieją, byle-by tylko umierali!“ A potem ta straszna siła przyzwyczajenia, o której panu mówił Gillot. Można człowieka do najbardziej niedorzecznych i przykrych warunków życiowych zniewolić, byleby tylko dłużej trwały i byleby był w gromadzie, przyzwyczai się do wszystkiego, do gorąca, do zimna, do śmierci albo do zbrodni. Całej siły odpornej używa człowiek, aby