Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/247

Ta strona została przepisana.

— Najtrudniej jest na tym świecie (myślał Clerambault) znaleźć uczciwych ludzi, którzyby chcieli poprostu być mi równymi. Jeżeli jednak trzeba się tego wyrzec i jeżeli musi koniecznie panować jakaś tyranja, to wolę jeszcze tę, która czyniła ciała Ezopa i Epikteta niewolnikami, ale zostawiała wolność ich duszom, aniżeli tę, która nam przyrzeka wolność zewnętrzną, a zarazem niewolę dusz...
Nie mogąc uznać tych zasad, czuł się niezdolny wiązać się z jakąkolwiekbądź partją, albowiem niechciał się wyrzec niezawisłości swej duszy. Jest to właśnie błąd wszystkich demokracji, że chcą, aby wszyscy mieli te same obowiązki i aby się zaprzęgli do tej samej pracy. Ale w społeczeństwie, które postępuje naprzód, praca musi być różnorodna. Podczas gdy główna część armji walczy, aby uzyskać natychmiast wynik pomyślny, inni muszą bronić tego, co ma wieczną wartość, zarówno przed zwycięzcami jutrzejszymi, jak i wczorajszymi, albowiem to, co ma wieczną wartość, wyprzedza wszystkich i oświetla wszystkich; światło jego pada na drogę, już poza dymem, unoszącym się na polu walki. Clerambaulta za długo oślepiał dym ten i nie chciał przeto znów rzucić się w wir boju. Ale na tym świecie ludzi ślepych już samo dążenie, by widzieć jasno, wydaje się rzeczą niewłaściwą i może nawet zbrodnią.
Przekonał się o tej prawdzie pełnej ironji dosadnie w czasie rozmowy, w której ci młodzi następcy Saint-Just’a a dali mu ostrą odprawę i porównywali go dość zuchwale z „Astrologiem, który upadł w głąb studni“:

„Rzekli mu: Biedny, biedny, głupcze,
Nie widzisz blisko, tuż obok stóp własnych,
A pragniesz czytać w gwiazdach ponad głową.“

A ponieważ nie był pozbawiony humoru, zna-