Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/270

Ta strona została przepisana.

była zamknięta. Pani Frowent, wyprzedzając Clerambaulta, weszła na brukowane podwórze domu, a w głębi tegoż podwórza wstąpiła po kilku schodach na ganek i otworzyła drzwi mieszkania parterowego.
Mój mały Edmundzie — zawołała, wchodząc do pokoju. — Przygotuj się na niespodziankę... zgadnij, jaka...

VI.

Clerambault ujrzał młodzieńca leżącego w łóżku, który nań spoglądał. Była to twarz dwudziestopięcioletnia, o jasnych włosach, którą złociło swemi promieniami słońce wieczorne; oczy rozumne ożywiały ją i wydawała się tak zdrowa i tak wypoczęta, że gdy się ją widziało, a nie myślało się zrazu o chorobie.
— Pan! — zawołał, — pan tutaj!...
Radość niespodziewana uczyniła twarz jego jeszcze bardziej młodzieńczą. Ale ani ciało, ani ramiona, zakryte prześcieradłem, nie uczyniły żadnego ruchu i Clerambault, zbliżywszy się, spostrzegł, że tylko głowa jego żyje.
— Mamo, zdradziłaś mnie, — rzekł Edmund Froment.
A więc nie chciałeś pan się ze mną widzieć? — zapytał Clerambault, pochylony nad poduszką młodzieńca.
— Tego nie mówię, — odpowiedział Edmund.— Pragnę tylko, aby mnie nie widziano.
— A dlaczego właściwie? — zapytał Clerambault dobrodusznie, siląc się na uśmiech.
— Albowiem nie zaprasza się do siebie gości, gdy się nie jest w domu.