winne, czy niewinne, czy zasądzone, czy tylko oskarżone.
Clerambaulta kilkakrotnie znieważono na ulicy. Nie przejmował się tem bardzo, może nie zdawał sobie dokładnie sprawy z niebezpieczeństwa, jakie mu groziło. Moreau spotkał go pewnego dnia w pośród grupy przechodniów, kłócącego się z jakimś młodym człowiekiem, na którego twarzy znać było wyraz zawziętego gniewu i który go zaczepił obraźliwem słowem. Podczas gdy mówił, słychać było w pobliżu wybuch granatu „grubej Berty“. Clerambault zdawał się tego nie słyszeć i dalej wykładał spokojnie gniewnemu młodzieńcowi swoje poglądy. Było coś nadzwyczaj komicznego w tym jego uporze, a słuchacze, którzy jako dobrzy Francuzi to zaraz spostrzegli, wymienili z tego powodu kilka dowcipów, nie bardzo uprzejmych, ale też nie złośliwych. Moreau ujął za ramię Clerambaulta, aby go pociągnąć ku sobie. Clerambault przerwał swój wykład, spojrzał po stojących dokoła ludziach, którzy się śmieli, pojął sam również komizm sytuacji i począł się śmiać wraz z innymi.
— Co za stary szaleniec, nieprawda?.. rzekł do Moreau’a, który go pociągnął za sobą.
— Powinien się jednak mieć na baczności, są jeszcze inni szaleńcy, — odpowiedział Moreau dość szorstko.
Ale Clerambault nie chciał go rozumieć.
Proces karny jego wszedł teraz w nowe stadjum. Był obwiniony o przekroczenie ustawy z 5 sierpnia 1914, „mającej zwalczać niedyskrecje, popełnione w czasie wojny’*. Oskarżono go o propagandę pacyfistyczną w kołach robotniczych, w których Thouron jak powiadano, rozszerzał jego pisma, w porozumieniu z autorem. Oskarżenie to było zu-
Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/285
Ta strona została przepisana.