narażają go nagle na wybuchy histerji. Co do mnie, ja sądzę, że każdy lud jest człowiekiem tylko przypadkowo, jeżeli się rozumie przez człowieka zwierzę rozumne — co jest wprawdzie bardzo pochlebne, ale niedowiedzione. Ludzie posługują się rozumem tylko od czasu do czasu, są bardzo prędko znużeni wysiłkiem myślenia. Przynosi im się ulgę, gdy się chce zamiast nich, gdy się chce tego, co wymaga najmniejszego wysiłku. Aby nienawidzić, nie trzeba nowej myśli. Nie potępiajmy ich jednak. Przyjaciel wszystkich prześladowanych powiedział ze swem bohaterstwem, pełnem pobłażliwości: „Nie wiedzą, co czynią".
Znalazł się dziennik nacjonalistyczny, który rozniecił te złośliwe instynkty, drzemiące w tych biednych ludziach. Dziennik ten żył jedynie z wyzyskiwania podejrzeń i nienawiści; nazywał to pracą nad odnowieniem Francji. Dla niego Francja to był on sam i jego zwolennicy. Ogłosił przeciwko „Clerambaultowi“ serję artykułów zabójczych, w rodzaju tych, które się okazały tak skutecznie przeciw Jauresowi; podburzył opinję publiczną, wołając, że skryte wpływy ochraniają zdrajcę i że należy czuwać, aby mu nie dozwolono wymknąć się. I odwołał się nakoniec do sprawiedliwości ludu.
Wiktor Vaucoux nienawidził Clerambaulta.
Nie znał go wcale. Aby nienawidzić, nie potrzeba znać swego przeciwnika. Ale gdyby go znał, byłby go jeszcze bardziej nienawidził. Zanim jeszcze wiedział, że Clerambault istnieje na świecie, był już od urodzenia jego wrogiem. Są w każdem państwie pewne rasy duchowe, sobie wzajemnie bardziej wrogie, aniżeli rasy krwi albo rodzaje mundurów.