Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/292

Ta strona została przepisana.

kosmopolityczne. Na pierwszy rzut oka, z instynktem człowieka cierpiącego na reumatyzm duszy i stawów, Vaucoux zamieścił Clerambaulta w klasie tych ludzi, którzy sprawiają przeciąg w domu o drzwiach i oknach zamkniętych, t. j. w ojczyźnie takiej, jak on ją rozumiał. Dla niego bowiem nie było innej. Dla niego nie było potrzebne podszczuwanie dzienników, aby widział w autorze „Odezwy do żywych“ i „Wybaczcie nam, o zmarli“, ajenta wrogów, wroga znienawidzonego.
I gorączkowe pragnienie zemsty, które go paliło, rzuciło się na tę nową ofiarę.

XI.

Mój Boże, jak to łatwo nienawidzić, gdy się nie rozumie tych, którzy są odmiennych zapatrywań, aniżeli my. Clerambault nie miał tego ułatwienia; on bowiem rozumiał wybornie tych, którzy go nienawidzili.
Ci poczciwi ludzie cierpieli aż do wściekłości wskutek niesprawiedliwości nieprzyjaciół; niewątpliwie dlatego, ponieważ ich krzywdziła, ale także uczciwie z tego powodu, ponieważ była niesprawiedliwością, jakiej niema równej. Byli krótkowidzami, przeto wydawała im się ogromna i jedyna w swoim rodzaju i zasłaniała całe ich pole widzenia. Jak ograniczona jest u zwykłego człowieka zdolność czucia i wydawania zdrowego sądu! Zanurzony w ogromnej przestrzeni, czepia się pierwszych szczątków, jakie obok niego przelatują; tak samo, jak człowiek ogranicza do nielicznych kolorów potoki światła o niezliczonych odcieniach, tak dobro i zło, krążące w żyłach wszechświata, stają mu się zrozumiałe dopiero wtedy, gdy je może wlać, jak gdyby w butelki, w kilka przykładów, wybranych