kała na szyi męża, pomogła mu się przebrać, obmyła mu twarz tynkturą z kwiatu arniki i zabrała ubranie jego, aby mu je wyczyścić. Przy stole spoglądała na niego oczyma szczeremi i pełnemi niepokoju, on zaś starał się odwrócić jej umysł od tej obawy, rozmawiając z nią o dawnych i dobrze znanych rzeczach. Byli oboje tego wieczora przy stole sami, bez dzieci i to przypomniało im dawne lata, pierwsze czasy ich małżeństwa. A to tajne wspomnienie miało w sobie pewną słodycz pełną melancholji, tak jak Anioł Pański wieczorny rozszerza wśród nadchodzącego mroku ostatnie ciepłe promienie południowego Anioła Pańskiego.
Około godziny dziewiątej ktoś zadzwonił. Wszedł Juljan Moreau wraz ze swoim towarzyszem Gillotem. Czytali dzienniki wieczorne, które przedstawiły ten wypadek, każdy na swój sposób. Jedne mówiły o przykładnej karze, wymierzonej przez pogardę publiczną i wyrażały uznanie „żywiołowemu“ oburzeniu ludu. Inne dzienniki poważne potępiały w zasadzie sprawiedliwość, jaką wymierza sobie tłum na miejscu publicznem, ale odpowiedzialność za to zrzucały na słabość rządu, który wahał się rzecz wszechstronie wyświetlić. Było rzeczą możliwą, że sam rząd podszepnął tę naganę: zręczni politycy umieją przy sposobności nakładać na siebie przymus do wypełnienia tego, czego pragną, ale z czego nie są dumni. Można tedy było oczekiwać rychłego uwięzienia Clerambaulta. Moreau i przyjaciel jego byli niespokojni. Clerambault dał im znak, aby nic nie mówili wobec jego żony, a po krótkiej rozmowie o wypadku dnia w tonie żartobliwym, zaprowadził ich do swego gabinetu. Zapytał ich o powód ich niepokoju. Pokazali mu ziejący nienawiścią artykuł dziennika nacjonalistycznego, który od dłuższego
Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/298
Ta strona została przepisana.