My umiemy tylko, wzorem naszego ojca Adama (mówią, że był on również ojcem Waszych. Wielmożności, ale nie wierzę... prędzej był chyba, tylko... kuzynem waszym...) tedy od Adama, uprawiamy ziemię, użyźniamy ją, kopiemy, siejemy, hodujemy owies, pszenicę, żyto, sadzimy winorośl, kosimy łąki, młócimy ziarno, ścinamy drzewa, kujemy kamień, strzyżemy wełnę, robimy sukno, garbujemy skórę, topimy żelazo, robimy meble i stawiamy domy, zakładamy gościńce, kanały i stawiamy mosty, budujemy miasta, i kościoły... słowem urządzam}’’ cały kraj, całą Francję... I nie umiemy dosłownie nic więcej!! Nie znamy się na żadnej — wyższej sztuce! Niemamy wyobrażenia o tak zwanych sprawach publicznych, kłótniach książąt, świętem posłannictwie królów, grze politycznej i innych kunsztach magicznych czy metafizycznych.
Jaśnie Panie! Nie powinno się zapominać o smutnym losie owego pyszałka, co to za przeproszeniem... wyżej... niż kuper... miał!! Jesteśmy w gruncie rzeczy krasę byki i grzbiet nasz nawykł do bata... Zgoda! Ale nagle Wasza Wielmożność pyta: powiedz mi, byku, którą pięść wolisz, który bat klaszcze lepiej po twych żebrach... Hola... hola... to kwestja poważna! To rzecz godna zastanowienia, tedy...
Strona:PL Rolland - Colas Breugnon.djvu/183
Ta strona została przepisana.