Strona:PL Rolland - Colas Breugnon.djvu/212

Ta strona została przepisana.

Mea culpa! Mea culpa! — bił się w piersi proboszcz — Jestem tchórz... taka już moja natura!
— Ach! Jakże to jednak dobrze żyć, drodzy przyjaciele! — zawołałem z westchnieniem. Ucałowaliśmy się serdecznie i powiedzieli sobie:
— Każdy porządny człowiek ma swe wady, ale jest i tak skarbem, darem nieba, a wiadomo: darowanej kobyle nie zagląda się w zęby!