Strona:PL Rolland - Colas Breugnon.djvu/238

Ta strona została przepisana.

Skoro tylko jedna rzecz była skończona, zamawiał zaraz inną, natomiast płacił bardzo rzadko. Mniejsza z tem zresztą. Kochał piękne rzeczy rzeźbione w drzewie narówni z rzeźbionemi w ciele, a miłość tę objawiał niemal w ten sam — sposób.
I oto teraz znalazłem u niego wyzwolenie. W chwili zatonięcia wypływam tutaj, a chociaż drzewo przeszłości mej pożarł ogień, to owoce się dochowały w miejscu bezpiecznem od mrozu i żaru. Napadła mnie ogromna ochota wbić w nie zęby, by odzyskać ochotę do życia.
Niebawem znalazłem się w zamku. Znano mnie tu dobrze. Właściciela nie było, ale po dawszy za pozór konieczność wzięcia pomiarów dla wykonania nowych rzeźb, zacząłem przechadzać się po komnatach, gdzie mieszkały moje drogie dzieciątka. Nie widziałem ich od kilku już lat. Artysta, czując się płodnym i płodząc, nie myśli o tem, co stworzył, dopiero potem...
Ale dosyć rozważań. Jmć. pan Philbert, gdym razu pewnego chciał obejrzyć swe rzeźby, zabronił mi wstępu, śmiejąc się przytem dziwnie. Nie wziąłem mu tego za złe. Wiedziałem, że jest postrzelony, a przytem lubi kobietki. Pewnie ma tam jakieś damulki, pomyślałem sobie, niech go Pan Bóg kocha!