im przystępu, albo, biczem strachu smagane, czyniło to samo. Wagabundy i draby wszelkiego rodzaju opanowali wszystko i wydzierali zarazie lup ze szponów. Prawa przestały „istnieć, a ci, którym powierzono ich straż, porozbiegali się pilnować swych pól i winnic. Z czterech naszych ławników jeden zmarł, dwu uciekło, a prokurator... wycofał się na inny odcinek frontu. Kasztelan zamku był to człowiek dzielny, ale stary i podagryczny, w dodatku stracił jedną rękę, nogi miał opuchłe, a mózg godny cielęcia. Pozostał tylko jeden radny Raquin, ale znalazłszy się w obliczu rozpętanego tłumu, skutkiem strachu i braku odwagi, a także powodowany chytrością, zamiast stawić czoło, uznał za stosowane ustąpić i przyłączyć się nawet do większości. Za jednym zachodem mógł teraz zaspokoić swe dawne urazy, kierując podpalaczy w stronę tych, których szczęście kłuło go w oczy. Mścił się, to rzecz jasna, znałem go dobrze, i ten fakt objaśniał dostatecznie, dlaczego mój dom pierwszy padł ofiarą. Spytałem malca:
— Co robią mieszczanie?
— Czekają z otwartemi gębami, co los przyniesie, — odparł Binet — to trzoda owiec. Siedzą w domu, spodziewając się przyjścia rzeźnika. Zabrakło pasterzy i psów, tedy nie wiedzą co czynić.
Strona:PL Rolland - Colas Breugnon.djvu/250
Ta strona została przepisana.