Strona:PL Rolland - Colas Breugnon.djvu/94

Ta strona została przepisana.

nią złoto przeznaczone na rzecz państwa, dewastują arsenał będący pod strażą pana Sully’ego. Kiedyż przyjdzie mściciel i wypruje im z brzuchów to pożarte złoto?
Teraz rozmowa potoczyła się zgodnie i dotykała tematów, których lepiej nie notować tutaj. Ta piosenka nastroiła nas wszystkich na jeden ton. Zaintonowaliśmy też kilka warjantów o książętach w spódnicy, o obłudnikach w sutannie i fioletowych pantoflach, opasłych prałatach, śmierdzących, plugawych mnichach itp.
Muszę zaznaczyć, że Chamaille improwizował przecudnie na ten ostatni zwłaszcza temat. Tercet rozbrzmiewał wedle wszelkich zasad taktu i harmonji muzycznej, a do wyżyn prawdziwej sztuki wzniósł się, gdy weszła na program pieśń o fanatykach wszelkiego rodzaju, hugenotach, purytanach, bibljojadach, trutniach, którzy chcą miłość Boga wkuwać ludziom do głowy młotem, lub kijem w serce, tak jakby Bóg był poganiaczem osłów i nie znał innych sposobów prócz bata.
Kto chce gorzeć w piekle, niech się oddaje djabłu! Czyż trzeba jeszcze za życia dręczyć go i palić na stosie? Będzie miał u szatana dosyć gorąca! Dajcież nam święty spokój. Niech sobie każdy żyje we Francji, jak mu się żywnie podoba! Niema chyba tak złych ludzi jak chrześcijanie,