Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/10

Ta strona została przepisana.

i pieśniach, na pozór często uwagi niegodnych, szorstkich i grubych, tai się nie jedna myśl, nie jedna wiedza przeszłości, dla nas zagubiona, — jak pieniądz drogi w brudnéj ziemi ukryty; a jako z owéj monety rdza co chwila ściéra znaki, któremi na niéj myśl dawnych wieków wypisano, tak i pieśń i powieść stara cierpią co dnia od rdzy czasów, mienia się i zaciérają. — Wydrzéć je z pod tego zgubnego wpływu, obmieść ze rdzy i pleśni, myśl w nich zawartą odgadnąć i obrócić na korzyść powszechnego życia — trud ten dostał się dniom naszym, jako jedno z ważniejszych narodowych zadań.
Pojmujący takowe zadanie mężowie, dogadzając ogólnéj potrzebie, od lat już kilkunastu poczęli pracować około jéj zaspokojenia. Rzucono się z zapałem ku pieśniom gminnym, — oddano im należne uznanie i hołdy, — naśladowano i zbiérano je obficie. Dzięki zapałowi temu mamy dzisiaj zbiory ich liczne i bogate; a przejęcie się natchnieniem ludowych pieśni, zapatrzenie się na prostotę i piękność ich kształtów, pomnożyło piśmiennictwo nasze nie jednym świetnym, narodowym utworem, — wionęło w nie nowe życie, swobodę, uczucia, język i wyobrażenia przedtem nieznane. —
Lecz gdy tak około pieśni i pisarzy i czytelnictwa zbiegło się zajęcie, powieści gminne, jakby mniéj względu godne, prawie zupełnie zapomniane i nietknęite pozostały. — Kazimierz Władysław Wojcicki, —