Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/101

Ta strona została przepisana.

czerwone fałdy i jak czerwonym płomieniem, powiał ku podlaskiéj stronie. „Na pogany! na pogany!“ wrzasł wraz obóz cały, i rozbiegli się w rychle gotować na krwawą drogę: ostrzą miecze, konie poją, w żelazne się zbroje stroją. — Zanim w drogę wyruszyli, ucztę żołnierską sprawili: dziesięciu wołów zabili, dziesięć beczek wytoczyli, i usiedli pod wrotami, wino, miód piją konwiami.
Nad brzegiem rzeki, po piaszczystéj drodze szedł sobie dudarz wędrowny, siwy jak gołąb’ staruszek; zobaczył podle zamku biesiadę wojacka, i poszedł tam z swoją dudą: zasiadł, zagrał im, zaśpiewał, — na bój krwawy ich zagrzewał; rycerze go uściskali, winem, miodem uraczali: — potém wziął im z ręku wróżyć, jak los będzie w boju służyć. I wróżył jednym szczęście, nieszczęście drugim, — jednym chwałę i plon wielki, drugim śmierć, rany i ciężką niewolę, jak sam wiedział, tak im mówił: i odchodzili od niego ci z nadzieją i pociechą, owi ze smutkiem i żalem. Aż wreszcie przyszli do wróżka dwaj najstarsi hetmanowie i kazali prorokować jako się im powieść miało. Pierwszemu powiedział starzec, że śmierć go w téj wojnie spotka, śmierć haniebna nie na polu, jedno na suchéj gałęzi, i nie będzie miał pogrzebu, ale kruki ze wronami podzielą się jego ciałem, kościami wilki drapieżne; drugiemu zasię zwiastował, że wyjdzie szczęśliwy z bitwy i wróci do domu z niesłychanym łupem. — Gdy odeszli