Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/112

Ta strona została przepisana.

przez dzień cały; wieczorem książę poprosił o rękę, złote obiecywał góry, cudne stroje, śliczne muzyki, całe życie uciech pełne. Próżno wszystko!.. jasnowłosa ze śmiéchem podziękowała za jego życzliwe chęci, wymawiała się że nigdy rodziców porzucić niechce, ale radziła szczęścia szukać u kogo innego. Książę ze śmiertelnego gniéwu ledwie się posiadał, — wszakże usłuchał jéj rady i został w zamku na trzeci dzień.
Jak zeszedł piérwszy i drugi, tak zszedł dzień trzeci, czwarty i piąty… Dwanaście dni całe młody zalotnik siedział w zamku, z kolei każdą siostrę prosząc w dozgonną przyjaźń; z kolei wszystkie mu odmawiały. Dnia dwónastego nareście, nie żegnając się, w okropnéj furyi, wybiegł ze zamku: wskoczył na cisaka swego, wbił mu w bok całe ostrogi, aż krew z bieguna bryzgnęła, i nie patrząc na nikogo, klnąc, pędził drogą, którą przybył; za nim swaty sfrasowane i drużyna zadziwiona.


∗             ∗

Pół drogi nieujechali, kiedy wśród czarnego lasu książę nagle wstrzymał konia i wszyscy za nim z siodeł zesiedli. — W pośrodku lasu, około drogi, był tam kościół w pół zwalony, a przy nim mieszkał ubogi pustelnik; przy tym kościele teraz, za rozkazem pana, orszak rozłożył się taborem. Dziwno wszystkim