Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/115

Ta strona została przepisana.

rzuciła się do nóg starym, teraz powtórnym rodzicom swoim. Ci, miawszy ją już dawno za straconą, gorzko nieraz opłakawszy, teraz odzyskaną znów z radością witali, dziękując Bogu i synowi swemu że ją przywiódł im synową.
Pan młody nie mógł sam z sobą pomiarkować się, co robić. Widział szczęście rodziców starych, weselących się z zaślubin jego, — widział że próżno wszelkiemi sposoby chciał iść na przekór swemu przeznaczeniu i że cudowném zdarzeniem stało się przecież co miało stać: a więc zrzucił z serca pychę, uściskał swą piękną żonkę, za wszystko złe co kiedy zrządził jéj przeprosił; ona chętnie darowała i zapomniała wszystkiego, szczęśliwa losem który dziś jéj Bóg dał.
Szli zatém wszyscy uradowani na wysoki dwór książęcy, obchodzić gody weselne. Posłaniec z wieścią o ślubie biégł do sąsiednego państwa, zaprosić książęcą rodzinę na uczty, gonitwy, łowy: dwanaście sióstr urodziwych, z ojcem starym, przyjechało, winszując parze młodéj i drogie przynosząc dary. — Dziesięć niedziel tam gościli, dziesięć niedziel weselili, — wreście do dom powrócili. — Młoda para, w długie lata, żyła szczęśnie, w czci u świata. —