Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/150

Ta strona została przepisana.

— „Stasiu drogi! koń nas ponosi! Trzymaj go!“ zawołała Kasia strwożona.
— „Nie bój się, miła! Koń świadom drogi. Tęskni za domem, to śpieszy.“ —
— „Gdzież ten dom twój? czy daleko? Czy za długo przed nim staniem?“
— „Za jedną górą, za jedną rzeką. Odpoczniesz w nim przed świtaniem.“ —
Dziewczyna przytuliła się do jeźdźca, — a koń leciał daléj, przez pola, lasy i wioski. Kiedy przez las przejeżdżali, to drzewa szumiąc gięły się koło nich, jak od wichru, i sowy śmiały się głośno po gałęziach. Kiedy jechali środkiem wsi, to wszystkie psy wyły żałośnie, — a kochanek Kasin wołał:
— „Hejże, hej! co się to dzieje!.. Ludzie śpią, kury śpią, — a umarli żywych po świecie wożą!“ —
W niéj ode strachu okropnego zamiérało serce w piersiach; od szybkiego lotu konia zapiérał się oddech w ustach, ćmiło się w oczach i głowie. Z zamkniętemi powiekami, na pół omdlała, wisząc na szyi Stacha, nie wiedziała ani którędy, ani jak długo jechali, kiedy koń zwolniać zaczął biegu.
— „Kasiu, kochanie! otwórz oczęta, — otóżeśmy już przed domem!“ szepnął jéj kochanek do ucha.
Kasia, podniósłszy powieki, pojrzała przed siebie. Nie opodal widać było, czerniejącą wśród śniégu,