Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/164

Ta strona została przepisana.

sło się na trumnie. — Śmiały parobczak natenczas, ażeby upiór nie mógł więcéj wstawać, przebódł mu serce osikowym kołem a trumnę dziewięćkroć lipowém opasał łykiem. — Potém, wyszedłszy z lochu do kaplicy, klęknął przed ółtarzem i gorąco dziękował Bogu za okazaną sobie łaskę. —
Kiedy już był dzień dobry, poszedłszy najpiérw z dobrą wieścią do pani, kazał założyć do fury cztéry konie, i przewiózł z lamusu skarb wszystek. — W kilka zaś dni, za zgodą pani, Jana i całéj gminy, tak rozdziélono znalezione piéniądze: jedną ćwierć dano na kościół, — drugą na wszystkich biédnych ludzi, których nieboszczyk krzywdził przez życie swe całe, — trzecią część wzięła pani wdowa, — czwartą parobek Jan. —
Tak Jan, z chudego pachołka zostawszy bogaczem, zakupił sobie tęgi kawał ziemi, i w pracy, uczciwości a prostocie świętéj żyje dotąd na Mazurach, — opowiadając, gdy mu się gość zdarzy, jakową sztuką znalazł skarb ukryty. — Jeśliby się więc miał znaleść kto taki, coby wątpił o prawdzie téj powieści, może się iść spytać jego samego. —