Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/173

Ta strona została przepisana.

— „O to nie miéjcie kłopotu, moja już w tém sprawa! Wierzajcie na moje słowo; mam ja już takie sposoby, że niedługo się wszystko skończy. — Nie traćcie tylko czasu i chodźcie do dworu na zgodę!” —
Drwalowi się to okropnie dziwném zdawało, o czém go djabeł zapewniał; ale pomyślał sobie, że uczciwe człowieczysko czemuby go zwodzić miało? uwierzył, — i poszedłszy z nim do pana, zgodził się wyrudować cały ów kawał boru — za psi piéniądz — za tysiąc złotych i kilkanaście korcy zboża. —


O zmroku, parobek, poczęstowawszy z zapasu swego gospodarza i jego rodzinę, począł się wybiérać na robotę do lasu, drwala, żeby został przy żonie namawiając. Ale ten ani sobie mówić nie dał, żeby parobek sam miał za obu pracować; wziąwszy zatém siekiérę poszedł z nim do boru.
Kiedy na miejscu stanęli, drwal dopiéro spostrzegł, że parobek jego zapomniał wziąść z sobą siekiéry.
— „A człowiecze! cóżeś ty zrobił?“ zawołał, „tożeś ty w domu siekiérzyska zabaczył! Wracajże po nią czémprędzéj.“
Rozśmiał się djabeł na te słowa.
— „Oho! mój gospodarzu! siekiérą i rydlem tobyśmy przez rok cały nie wiele zrobili. — Poczekajcie tylko chwilkę, zaraz ja się tu wezmę inaczéj do dzieła.“