Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/32

Ta strona została przepisana.

— „Idź sobie sam, kiedy chcesz; ja pójdę tak, jak zacząłem.” —
— „Ależ pójdź bo!” —
— „Mówię ci, że niepójdę.“ —
— „To idźże sobie, głupcze! na złomanie karku!”… zazgrzytał z wściekłością niemczyk, — odskoczył w stronę i zniknął.....

∗             ∗

Wdowi syn piął się, jak począł, przed siebie, — aż w tém posłyszy za sobą nagle trzask i hałas niesłychany, szczekanie, wycie, jakby tysiąca złaj psów i wilków, i szczwanie djabelskim głosem: „Huż go ha! — huźha! huźha!“.... Co raz bliżéj, co raz bliżéj, dogania go ujadanie straszliwéj psiarni, — już tuż za nim, — już oto za nogi go chwyta.... Tylko co się miał obrócić, kosą się od nich odegnać, — alić wspomniał sobie na rady mądréj i zamiast po za siebie dał przed się krok żywo. — — W téj chwili wrzask, trzask, szczwanie, szczekanie ucichło; tylko śmiéch długi, rozgłośny, z wichrem zaszumiał po lesie........
Jeszcze nie cale zdążył ochłodnąć z przestrachu, — a oto już idzie strach nowy. Razem wśród ciemności nocnéj, taki od wiérzchu ziemi blask uderzy, jak gdyby słońce, co już dobrze zaszło, znów na jéj szczycie wschodziło. Zdziwiony podniesie głowy: — i widzi, że las calutki, co na jego drodze stoi, płonie w jednym płomieniu, — aż całe niebo goreje od