Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/37

Ta strona została przepisana.

Gałąź ze m nie sobie złom,
I powracaj zdrów do dom.
A gdy będziesz do dom iść,
W żywéj-wodzie maczaj liść;
Kędy krokiem stawisz nogę,
Święć do koła siebie drogę.“

Posłuszny wezwaniu temu, syn wdowi wziął więc dzban złoty, — naczérpał w niego przezroczystéj wody, ułamał sobie z śpiéwającego drzewa gałąź o srébrzystych liściach, i począł spuszczać się z góry. Jako mu zaś było powiedziano, co krok stąpił, stawając maczał gałąź w żywéj wodzie i kropił nią dokoła siebie.
I oto, stał się przed nim dziw niesłychany! Gdzie tylko kropla wody upadła na kamień, z kamienia zaraz żywy stawał się człowiek, — i radując się i błogosławiąc mu, szedł za nim.... Im niżéj spuszczał się tak święcąc, tém bardziéj, za każdym krokiem, rosła ćma ludzi z kamieni odklętych; — a gdy, stanąwszy u stóp góry, obejrzał się po za siebie, ujrzał idący tłum wielki, jako największe wojsko. —
Byli to wszystko ludzie, którzy idąc różnemi czasy na Sobotnią-Górę, niedoszedłszy wiérzchu, w kamień obróceni zostali. Byli zaś tam mężowie i niewiasty, starce i dzieci, panowie i żebracy — i także obaj szczęśliwego chłopka bracia: rycérz, z mieczem koło bioder, i organista, z kropielnicą a kropidłem… Cała gromada poczęła dziękować razem zbawcy swemu, że ich uwolnił z zaklęcia, co by za-