Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/42

Ta strona została przepisana.

wieka z przyrodą, stoi, jak jaki dogmat, samotnie w téj tylko jednéj powieści. — Woda-żywa nie znika jednak, jak czcza mara fantazyi, w następnych podaniach. Widzimy ją w ręku podnioślejszych istot ludzkiego rodzaju, — wieszczów, wieszczek, dobrych olbrzymów, i. t. p., —— którzy jednak zkąd by ją mieli, nikt już nie wié: bo już związek ludzkości z tajnemi siłami rozprzągł się i stał się godniejszych tylko tajemnicą[1]. — Pod wpływem nowych, w naród wniesionych i wreście przyjętych, wyobrażeń, upatrujących szataństwo w tém co niegdyś czczono jako mądrość i świętość, złośliwi czarodzieje i jędze stają się w powieści posiadaczami żywéj-wody, miasto dobroczynnych wpiérwéj istot. — W cyklu późniejszych kreacyi już tylko ptaki i zwierzęta wiedzą jeszcze o żywiącym zdroju, i czasami ratują jego woda dobroczynnego sobie człowieka. — Ale źli ludzie, krwawe rozbójniki, korzystają z téj niemego stworzenia wiedzy: zasadzają się przy gniazdkach ptaszych i gdy te dla swoich zranionych samic lub zabitych piskląt przynoszą wodę zbawczą, chwytają je i wydziérają przyniesioną. Ich wyłączną własnością widzimy ją w mnóstwie bajek, mniéj więcéj z jednego zdających się pochodzić okresu. — Wreście, — czyli to przyroda, rozgniéwana tém świętokra-

  1. Powieści takiego rodzaju, rzadkie dosyć, należą więc nieochybnie do najdawniejszych zabytków.