Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/62

Ta strona została przepisana.

prosił o piękną królewnę za żonę. Zaraz król rozkazał przywołać swą córę, a stawiąc przed nią dziadowego syna, opowiedziawszy co sprawił, pytał chceli mu być żoną? Młoda królewna pobladła, potém znowu zczerwieniała, jako niebo o świcie — i nie mówiąc słowa podała swemu kochankowi, bieluchna jak lilja, rękę. Król więc natychmiast porozsyłał sługi, każąc bić w trąby, kotły i dzwony, i zwiastować miastu całemu dwie wesołe nowiny: o odzyskaniu korony i zaślubinach bliskich swojéj córy. — Cieszył się wielce Lud wszystek ze znalezienia cudownéj korony i że ten, co tak krajowi zasłużył się całemu, odbierze godną zasługi, według serca własnego, nagrodę. Cieszył się król stary, że mu niebo dało zięcia, co choć bez rodu znakomitego, stał w boju czyli w radzie za dziesięć paniczów, a Opatrzność widocznie nad nim czuwała. Cieszyła się królewna młoda i przyszły małżonek jéj, licząc niecierpliwie godziny, co de zaślubin ich upłynać miały.
Lecz wedle słów świętych pieśni:

Niewiadomo człeku ranie,
Co się mu wieczorem stanie.

Gdy się tak wszyscy weselą, stało się że dnia jednego, gdy w wieczór do łóżka się kładła, gwałtowna niemoc padła na królewnę. Służebne dziéwki, z żałośliwym krzykiem, rozbieżały się po zamku, wołając ratunku na ludzi. Kiedy król z lékarzami przybiegli na pomoc choréj, znaleźli ją, z sinemi jak