Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/80

Ta strona została przepisana.

prace, żeby miéć dłużéj to szczęście oglądać lica lubéj królewny!”… Wśród takich myśli i słodkich marzeń, położywszy się na ziemi, usnął mile.
Zbudzony dopiéro wschodzącém słońcem, dzień cały pozostał w polu. — Nim jeszcze zachód poczerwienił góry, przybiegł do niego wielkim pędem wilk, mówiąc: „Wilki z całego królestwa zebrane, czekają w pobliskim lesie za twém przybyciem. Idźże, powiédz królowi, ażeby się udał na ów pagórek; sam zaś wracaj, a ja ci będę służył za konia i pomogę prowadzić całą zgraję.” —
Ferko, doniósłszy królowi, że spełnił trzecie zadanie i tylko jego przybycia na wzgórek oczekuje, śpieszył nazad do swego wilka, na którego wsiadłszy jechał do bliskiego lasu. — Jak wiatr szybko pędził z nim biegun jego po nad brzegiem zarośli, — i wnet z nich wybiegły sta, tysiące całe wilków; — jadąc na czele, prowadził je więc pod pagórek, gdzie już dwa dziwy był spełnił.
Tam stał już król, otoczony owym dworem, dwu złych braci mając przy sobie; ale nie było z nim ślicznéj córki, która zawarta w wieży smutnie płakała. — Wszyscy z grozą przejęci ujrzeli niezliczoną trzodę wilków się zbliżająca; a dwaj bracia z bezsilnéj złości tupali o ziemie nogami, widząc że ich ostatnia zasadzka została zniweczoną. —
Kiedy król spostrzegł; że gromadzie wilków nie ma końca i w coraz większym natłoku coraz bardziéj